Święta minęły... kilogramy zostały, co nieco w lodówce jeszcze też ... tak więc dojadamy do Sylwestra a potem od nowa , no bo w końcu Nowy idzie :-)
Może nie było idealnie ale na miarę każdego z nas możliwości. Pewnie ktoś, tak jak ja , z czymś nie zdążył np. z życzeniami świątecznymi na blogu :-(
Trochę mi wstyd, ale pocieszam się myślą, że z noworocznymi zdążę :-) i chyba jeszcze tym, że naprawdę o Was myślałam bardzo ciepło, bo nawet jeśli nic nie napiszę, to kiedykolwiek włączam komputer (albo podsiądę mojego M :-)zawszę biegnę zerknąć co u Was i naprawdę mi z tym dobrze. Polubiłam Tę przestrzeń, a znajomości w niej zawarte emocjonalnie traktuje na równi z tymi z realnego świata.
A teraz odrobina moich świątecznych klimatów
No i muszę Wam również pokazać co dostałam od Naszych bardzo zdolnych blogowych koleżanek
Najpierw ... wygrane Candy u Kamili z http://home-fragrance-unknown.blogspot.com/
i bardzo trafiony Świąteczny element - wianek cudnej urody, jakby zrobiony ze śnieżnych kulek
i totalna niespodzianka , która powaliła całą moja rodzinę a o Marcysię, do której owa niespodzianka była "zaadresowana" już zaczęliśmy się martwić, kiedy w kółko biegała przy leżących na dywanie prezentach :-)od Ewy (Nela - Guga) z Kufer http://jadzidka.blogspot.com/
Wszystko jest fantastyczne tzn. materiałowe bałwanki, szydełkowe akcesoria kuchenne, poszeweczka na podusię, szydełkowy dzwoneczek, który się gdzieś przy pozowaniu zapodział ale już jest na choince :-) klocki z księżniczkami i cukiereczki też były :-) ale polecam Wam podkładkę na stół :-) u mnie spowodowała ona, że Marcelka z przyjemnością siada do stołu (co bywa trudne bo jest niejadkiem) i ma potrzebę korzystania ze sztućców.
i jeszcze jeden prezent na mojej Córci, która jest gorącą fanką Świnki Peppy ... pościel od bardzo kreatywnej osoby, i w dodatku z mojej okolicy. Polecam Wam zajrzyjcie do Zi@rki https://www.facebook.com/PoduszkiZiarka
a w pościeli bałwanki od Ewuni :-)
i jeśli już oscyluję w temacie zdolnych kobiet i chwalenia się :-) to jeszcze mój prezent od Mikołaja -Męża
kolczyki z zamkniętym w środku dmuchawcem od https://pl-pl.facebook.com/SylwiaCalusJewellery
I na koniec jeszcze mała zagadka ornitologiczna (przepraszam zdjęcia kiepskie bo było pochmurno :-(
Kogo widzicie w naszym bocianim gnieździe? jeśli w ogóle coś widzicie ... bo ja z sąsiadką szeroko otworzyłam oczy ze zdumnienia i pomyślałam wiadomo o Kim :-) a że podczas kwietniowej burzy śnieżnej był tam bocian ....... :-)
tym razem to nie bocian .... do gniazda wprowadziły a właściwie przeprowadziły się kaczki z podwórka moich sąsiadów :-)
Kochane i Kochani! Ladies and Gentlemen!
Radosnego i szczęśliwego Nowego 2014 Roku,
z ludźmi, którzy otoczą nas ciepłem i dla których warto rano wstać,
z chwilami, które sprawią, że będziemy mieć ochotę uśmiechać się do innych na ulicy,
z marzeniami i ich spełnieniem,
z nadzieją, wiarą i miłością,
z przytulaniem, dobrym słowem, fajnym szefem, kulturalnymi kierowcami,
zdolnymi i spontanicznymi dziećmi, mężami , tudzież żonami, pamiętającymi o rocznicach,
z zapachem kawy,albo chleba w chłodny poranek,
z biedronką na listku, babką w piaskownicy, farbą i klejem na rękach :-)
i z tysiącem powodów do zadowolenia i rozsiewania optymizmu w koło :-) :-) ;-)
Ściskami Was cieplutko!
Iwona
Łączna liczba wyświetleń
sobota, 28 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
Pierniki, wyniki i czy pani śpi ... :-)
Witajcie!
Zacznę piernikowo, bo to u mnie ostatnio temat przewodni :-)i chyba pierwszy, mały krok do Świąt.
Kilka dni nam to zajęło ale już są i czekają na zapakowanie i rozdanie, jak co roku, naszym bliskim, przyjaciołom , sąsiadom. Kiedyś robiliśmy to z moim M, teraz dołączyła Marcysia i ona jest "filarem" produkcji :-)
:-) a kto przebrnął przez nasze pierniki ... może zobaczyć wyniki!
Oczywiście sierotką losującą jest jak zwykle Marcysia, która z losowania na losowanie robi postępy ... ale nadal niechętnie oddaje karteczkę ze Zwycięzcą ....
którym tym razem jest .....
Bajowka (Marta) z bloga "Otaczaj się pięknem" http://otaczajsiepieknem.blogspot.com/
Martusiu gratuluję i poproszę Cię o adres do wysłania upominków na maila.
A Wszystkim, którzy mnie odwiedzili i zechcieli się pobawić bardzo dziękuję :-) i serdecznie witam Tych, którzy zdecydowali się zostać na dłużej ze mną :-)
No i chyba na koniec .... anegdota z mojego "piątku 13-tego"
O tym jak mało śpię od pewnego czasu już wspominałam, a dziś powiem jakie to przynosi skutki
Rozmawiałam dzisiaj z pewną bardzo miłą starsza panią, której m.in. ja kiedyś pomagałam pokonać życiowy kryzys i która co jakiś czas przychodzi żeby podzielić się historiami z kiedyś i z dziś. Słuchałam ją z dużym skupieniem i ... w pewnym momencie dotarło do mnie, że nic nie słyszę ... a po chwili ... "Pani śpi!?" ... ocknęłam się i poczułam jak spalam się ze wstydu, zaczęłam się tłumaczyć i ... "Pani Iwonko, czy Pani na coś choruje?"
Uwierzcie, nigdy nie zdarzyło mi się zasnąć podczas rozmowy .... w pracy ... dawno nie było mi tak wstyd ....
Mam teraz plan na weekend - Musze się wyspać :-)
Pozdrawiam Was bardzo ciepło!
Iwona
Zacznę piernikowo, bo to u mnie ostatnio temat przewodni :-)i chyba pierwszy, mały krok do Świąt.
Kilka dni nam to zajęło ale już są i czekają na zapakowanie i rozdanie, jak co roku, naszym bliskim, przyjaciołom , sąsiadom. Kiedyś robiliśmy to z moim M, teraz dołączyła Marcysia i ona jest "filarem" produkcji :-)
:-) a kto przebrnął przez nasze pierniki ... może zobaczyć wyniki!
Oczywiście sierotką losującą jest jak zwykle Marcysia, która z losowania na losowanie robi postępy ... ale nadal niechętnie oddaje karteczkę ze Zwycięzcą ....
którym tym razem jest .....
Bajowka (Marta) z bloga "Otaczaj się pięknem" http://otaczajsiepieknem.blogspot.com/
Martusiu gratuluję i poproszę Cię o adres do wysłania upominków na maila.
A Wszystkim, którzy mnie odwiedzili i zechcieli się pobawić bardzo dziękuję :-) i serdecznie witam Tych, którzy zdecydowali się zostać na dłużej ze mną :-)
No i chyba na koniec .... anegdota z mojego "piątku 13-tego"
O tym jak mało śpię od pewnego czasu już wspominałam, a dziś powiem jakie to przynosi skutki
Rozmawiałam dzisiaj z pewną bardzo miłą starsza panią, której m.in. ja kiedyś pomagałam pokonać życiowy kryzys i która co jakiś czas przychodzi żeby podzielić się historiami z kiedyś i z dziś. Słuchałam ją z dużym skupieniem i ... w pewnym momencie dotarło do mnie, że nic nie słyszę ... a po chwili ... "Pani śpi!?" ... ocknęłam się i poczułam jak spalam się ze wstydu, zaczęłam się tłumaczyć i ... "Pani Iwonko, czy Pani na coś choruje?"
Uwierzcie, nigdy nie zdarzyło mi się zasnąć podczas rozmowy .... w pracy ... dawno nie było mi tak wstyd ....
Mam teraz plan na weekend - Musze się wyspać :-)
Pozdrawiam Was bardzo ciepło!
Iwona
niedziela, 1 grudnia 2013
Świąteczne Candy w Łąkowie i takie tam sprawy ...
Listopad przeleciał jak z bicza ... i co z tego, że sobie obiecywałam, że coś jeszcze napiszę skoro noce są takie krótkie :-)
Oczywiście stan nasłonecznienia za oknem wskazuje co innego, wychodzę do pracy w nocy i wracam po pracy w nocy :-)
Dobrze, ze czasem pracuję w tzw. terenie no i że są weekendy, to złapie czasem trochę dziennego światła.
Ale jakoś tam będzie ...
Czasem zaglądam do Was, tego nie mogę sobie odmówić i czasem coś zaproponuje u siebie
A dziś zapraszam na Candy, jak co roku o tej porze, bo to jednak miły czas dawania, dzielenia się i sprawiania radości ...
Zasady jak zawsze czyli komentarz pod postem, podlinkowany baner u siebie, jeśli ma się bloga, jeśli nie to nie, nie trzeba też zostać moim obserwatorem, chyba, że ktoś poczuje sympatię :-) i zechce zostać
Do wygrania jest :
- ceramiczny świecznik(będzie z ładniejszą świecą)przeze mnie przemalowany
- mikołajkowe gasidełko do świec
- serwetki ze świątecznym motywem
... i pewnie jeszcze coś miłego :-)
ZAPRASZAM
świecznik przed przemalowaniem wyglądał tak
a gasidełko w zbliżeniu wygląda tak
A teraz jeszcze chwila z mojej listopadowej codzienności ...
Prace nad kominkiem trwają,
choć mogłoby już być po gdyby nie fakt, że u kamieniarza pomylono mi kolor górnej płyty i niestety to co zastałam przy odbiorze nijak się miało do reszty :-(
było mi nawet bardzo przykro i gdyby nie to , że płyta jest naprawdę droga, to chyba bym Panu zapłaciła za obie
W kurniku zgoda, zrozumienie i wzajemne wsparcie :-)
Mam chyba fisia na punkcie mojego drobiu, naprawdę lubię go fotografować :-) ale dziś tylko jedno zdjęcie
pt. "Kto do jedzenia to ido roboty"
Na dworze szaro, buro i ponuro, dlatego każdy chyba wyszukuje jakiś kolorowy ślad życia ...
A moja Córeczka jest na etapie wszelakich zajęć plastycznych, malujemy, rysujemy, wyklejamy, ostatnio sporo dziurkujemy i tworzymy obrazy podczas kąpieli. Farbki kąpielowe to u nas hit :-)
I tym krótkim podsumowaniem miesiąca żegnam się z Wami!
Uściski ciepłe!
aha, 13 grudnia dlatego, że Marcysia kończy wtedy 2,5 roku a dla mnie jest to druga rocznica blogowania :-)
Iwona
Oczywiście stan nasłonecznienia za oknem wskazuje co innego, wychodzę do pracy w nocy i wracam po pracy w nocy :-)
Dobrze, ze czasem pracuję w tzw. terenie no i że są weekendy, to złapie czasem trochę dziennego światła.
Ale jakoś tam będzie ...
Czasem zaglądam do Was, tego nie mogę sobie odmówić i czasem coś zaproponuje u siebie
A dziś zapraszam na Candy, jak co roku o tej porze, bo to jednak miły czas dawania, dzielenia się i sprawiania radości ...
Zasady jak zawsze czyli komentarz pod postem, podlinkowany baner u siebie, jeśli ma się bloga, jeśli nie to nie, nie trzeba też zostać moim obserwatorem, chyba, że ktoś poczuje sympatię :-) i zechce zostać
Do wygrania jest :
- ceramiczny świecznik(będzie z ładniejszą świecą)przeze mnie przemalowany
- mikołajkowe gasidełko do świec
- serwetki ze świątecznym motywem
... i pewnie jeszcze coś miłego :-)
ZAPRASZAM
świecznik przed przemalowaniem wyglądał tak
a gasidełko w zbliżeniu wygląda tak
A teraz jeszcze chwila z mojej listopadowej codzienności ...
Prace nad kominkiem trwają,
choć mogłoby już być po gdyby nie fakt, że u kamieniarza pomylono mi kolor górnej płyty i niestety to co zastałam przy odbiorze nijak się miało do reszty :-(
było mi nawet bardzo przykro i gdyby nie to , że płyta jest naprawdę droga, to chyba bym Panu zapłaciła za obie
W kurniku zgoda, zrozumienie i wzajemne wsparcie :-)
Mam chyba fisia na punkcie mojego drobiu, naprawdę lubię go fotografować :-) ale dziś tylko jedno zdjęcie
pt. "Kto do jedzenia to ido roboty"
Na dworze szaro, buro i ponuro, dlatego każdy chyba wyszukuje jakiś kolorowy ślad życia ...
A moja Córeczka jest na etapie wszelakich zajęć plastycznych, malujemy, rysujemy, wyklejamy, ostatnio sporo dziurkujemy i tworzymy obrazy podczas kąpieli. Farbki kąpielowe to u nas hit :-)
I tym krótkim podsumowaniem miesiąca żegnam się z Wami!
Uściski ciepłe!
aha, 13 grudnia dlatego, że Marcysia kończy wtedy 2,5 roku a dla mnie jest to druga rocznica blogowania :-)
Iwona
piątek, 1 listopada 2013
Gdyby tak można było jeść kolory ...
... to pewnie odżywiałabym się samym pomarańczowym :-)żeby poradzić sobie ze zmęczeniem, czasami zniechęceniem, albo brakiem snu.
To dziwne i ciekawe ale im dłużej nie piszę na blogu tym bardziej mam poczucie,że nie wiele mam do powiedzenia. I zaraz włącza mi się mój wewnętrzny buntownik, no jak to ... przecież nie jest tak, że nic nie robię , nie przeżywam, nie doświadczam ...
A może w swojej miłości do pracy zabrnęłam już tak daleko, że mam większą potrzebę słuchania niż mówienia, albo mój perfekcjonizm bierze górę i kiedy robię zwyczajne rzeczy to nie widzę potrzeby mówienia o nich, pokazywania i wreszcie trzecia ewentualność - moje ulubione "jakoś tam będzie" słowo - plasterek na wszystkie moje niedomagania i bolączki, na braki i nieobecności, słowo, które mnie rozgrzesza i usprawiedliwia a którego nie miałabym odwagi powiedzieć komuś innemu,
komuś kto właśnie jakoś tam żyje i ma już tego dość, i boi się tego co nie znane i bardzo potrzebuje klarownego, uporządkowanego scenariusza czyli wiedzieć dokładnie kiedy i co będzie się dziać. Moje życie, moja praca jest tak nie przewidywalna, że chyba pewne jest tylko to że muszę płacić rachunki :-)
Jak widzicie, do wszystkiego można dorobić teorię :-) do braku zorganizowania też :-)
A u mnie ...
- pogodziłam się już z obecnością jesieni, nawet lubię długie wieczory , bo bierzemy z Marcysią latarkę i idziemy połazić po wsi, i mgliste poranki, bo kiedy szepcze sobie w samochodzie w drodze do pracy pacierz, to czuje się jak w chmurach :-)
(na tym zdjęciu jest ptasi sejmik przerwany przez nas ...niestety)
- nadal gromadzę rzeczy, które stoją, leżą i wiszą w kolejce do drugiej szansy, i ciągle sobie obiecuję, że dziś w nocy tj. między 1.00 a 2.00 (wtedy mam czas tylko dla siebie) coś przynajmniej przemaluje .... i nadal nic :-)
w przeciwieństwie do mojego M , który po akcji "Kredens" zajął się budowaniem kominka i już za chwilę zniknie prawie całkowicie zasiedziały w salonie od 2 lat wkład kominkowy i usłyszę hasło ... "odpalamy!"
a na razie wygląda to tak ...
- w dalszym ciągu z zainteresowaniem śledzę mocno zhierarchizowane życie moich kur i cieszę się codziennym jajkobraniem :-) i kiedy tylko mogę to spaceruję i uparcie wyszukuje dowody na to, że zima będzie lekka :-)
- ładowałam akumulatory w Zakopanem i oprócz zapasu sera (wszystkie rodzaje spod Gubałówki :-) przywiozłam sobie zakwasy w nogach, co znowu mi potwierdziło, że zapomniałam dbać o swoją kondycję , ale ... jakoś tam będzie :-)
Wam oczywiście życzę, żeby było jak najlepiej :-)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem, szczególnie za zainteresowanie moi włosami :-)
Pa, pa
Iwona
To dziwne i ciekawe ale im dłużej nie piszę na blogu tym bardziej mam poczucie,że nie wiele mam do powiedzenia. I zaraz włącza mi się mój wewnętrzny buntownik, no jak to ... przecież nie jest tak, że nic nie robię , nie przeżywam, nie doświadczam ...
A może w swojej miłości do pracy zabrnęłam już tak daleko, że mam większą potrzebę słuchania niż mówienia, albo mój perfekcjonizm bierze górę i kiedy robię zwyczajne rzeczy to nie widzę potrzeby mówienia o nich, pokazywania i wreszcie trzecia ewentualność - moje ulubione "jakoś tam będzie" słowo - plasterek na wszystkie moje niedomagania i bolączki, na braki i nieobecności, słowo, które mnie rozgrzesza i usprawiedliwia a którego nie miałabym odwagi powiedzieć komuś innemu,
komuś kto właśnie jakoś tam żyje i ma już tego dość, i boi się tego co nie znane i bardzo potrzebuje klarownego, uporządkowanego scenariusza czyli wiedzieć dokładnie kiedy i co będzie się dziać. Moje życie, moja praca jest tak nie przewidywalna, że chyba pewne jest tylko to że muszę płacić rachunki :-)
Jak widzicie, do wszystkiego można dorobić teorię :-) do braku zorganizowania też :-)
A u mnie ...
- pogodziłam się już z obecnością jesieni, nawet lubię długie wieczory , bo bierzemy z Marcysią latarkę i idziemy połazić po wsi, i mgliste poranki, bo kiedy szepcze sobie w samochodzie w drodze do pracy pacierz, to czuje się jak w chmurach :-)
(na tym zdjęciu jest ptasi sejmik przerwany przez nas ...niestety)
- nadal gromadzę rzeczy, które stoją, leżą i wiszą w kolejce do drugiej szansy, i ciągle sobie obiecuję, że dziś w nocy tj. między 1.00 a 2.00 (wtedy mam czas tylko dla siebie) coś przynajmniej przemaluje .... i nadal nic :-)
w przeciwieństwie do mojego M , który po akcji "Kredens" zajął się budowaniem kominka i już za chwilę zniknie prawie całkowicie zasiedziały w salonie od 2 lat wkład kominkowy i usłyszę hasło ... "odpalamy!"
a na razie wygląda to tak ...
- w dalszym ciągu z zainteresowaniem śledzę mocno zhierarchizowane życie moich kur i cieszę się codziennym jajkobraniem :-) i kiedy tylko mogę to spaceruję i uparcie wyszukuje dowody na to, że zima będzie lekka :-)
- ładowałam akumulatory w Zakopanem i oprócz zapasu sera (wszystkie rodzaje spod Gubałówki :-) przywiozłam sobie zakwasy w nogach, co znowu mi potwierdziło, że zapomniałam dbać o swoją kondycję , ale ... jakoś tam będzie :-)
Wam oczywiście życzę, żeby było jak najlepiej :-)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem, szczególnie za zainteresowanie moi włosami :-)
Pa, pa
Iwona
czwartek, 3 października 2013
Jesienne zmiany, spacer, prezenty i zgoda w kurniku
Kiedy myślę o sobie w ostatnim czasie to natychmiast przemykają mi słowa piosenki J. Laskowskiego "Żółty jesienny liść" ... jesień wszystko odmienia
Miałam jakąś ogromną potrzebę zmian. I tak dziwnie, zamiast się jesiennie wyciszać, zachciało mi się małej rewolucji :-)
Ufarbowałam włosy na ciemno( podobno jestem "spalona kawa" ale tak się nie czuję :-)i złożyłam rezygnację w pracy. Nie, nie oczywiście nie w tej mojej ukochanej :-) o której co jakiś czas wspominam, ale z jednej z kilku, które od paru lat wykonuję. Zdecydowałam, że mam dość, przynajmniej na jakiś czas, prostowania dróg tych którzy swoim życiem i postępowaniem sprowadzili na innych kłopoty, łzy, ból.
Ale ponieważ, chyba, jestem pracoholiczką natychmiast przyjęłam inną propozycję, z drugiej strony barykady .... i za kilka dni rozpoczynam pracę z tymi, które doświadczyły przemocy ze strony swoich bliskich, najczęściej partnerów. Mam nadzieję, że dodam im energii do małych jesiennych rewolucji :-)
Dobrze jest przed każdą, nawet tą małą rewolucją, się zrestartować, poprowadzić myśli inną ścieżką, skierować wzrok tam gdzie w zabieganiu rzadko trafia, posłuchać siebie ... no może jeszcze swojego dziecka :-)...zamiast słuchać innych.
Spacerowałyśmy ......
A tym czasem w naszym kurniku też nastały zmiany :-)
Kury ogłosiły zawieszenie broni!
Od jakiegoś czasu jedzą razem, śpią na jednej grzędzie (mogliśmy usunąć grzędę izolacyjną :-)i ... dzielą się kogutem ... oczywiści, jak to w życiu, jemu się wydaje, że to on rządzi :-)
Aktualnego zdjęcia z kurnika nie mam, ale mam motyla z przed kilku dni :-)
Jakiś czas temu dostałam cudną niespodziankę od Daji z bloga Duha 2 (duha2-daja.blogspot.com)
Daja jest fantastyczną, bardzo kreatywną i zaradną kobietką. Bardzo lubię do niej zaglądać, bo jest bardzo domowo i zawsze można coś podpatrzeć, i przepis fajny dostać :-)
Daję wylosowała moja Marcysia w naszym czerwcowym Candy, i powędrowały do niej drobne upominki, ale gdzieżbym śmiała przypuszczać, że dotrze do nas taka informacja zwrotna :-)
Prezenty od Daji są piękne i tym bardziej dla mnie cenne, że wykonane przez nią własnoręcznie i z dodatkiem serduszka :-) oczywiście
Daji,děkuju mnohokrát!
Inną zdolną kobietką, z którą mam często kontakt i która bardzo lubię jest Jola z bloga Świdrygałki (swidrygalkiblogspotcom.blogspot.com)
Jola zrobiła dla mojego małego bratanka Kubusia, pudełeczko eksplodujące na jego Chrzest.
Po raz drugi się nie rozczarowałam i mogłam podziwiać kunszt Joli :-) ... i doświadczyć jej sympatii, bo dostałam prześliczny i przydatny upominek(i) :-)
Joluś, podziwiam i dziękuję :-)
Życzę Wam samych dobrych zmian :-)
Pozdrawiam cieplutko!
Iwona
Miałam jakąś ogromną potrzebę zmian. I tak dziwnie, zamiast się jesiennie wyciszać, zachciało mi się małej rewolucji :-)
Ufarbowałam włosy na ciemno( podobno jestem "spalona kawa" ale tak się nie czuję :-)i złożyłam rezygnację w pracy. Nie, nie oczywiście nie w tej mojej ukochanej :-) o której co jakiś czas wspominam, ale z jednej z kilku, które od paru lat wykonuję. Zdecydowałam, że mam dość, przynajmniej na jakiś czas, prostowania dróg tych którzy swoim życiem i postępowaniem sprowadzili na innych kłopoty, łzy, ból.
Ale ponieważ, chyba, jestem pracoholiczką natychmiast przyjęłam inną propozycję, z drugiej strony barykady .... i za kilka dni rozpoczynam pracę z tymi, które doświadczyły przemocy ze strony swoich bliskich, najczęściej partnerów. Mam nadzieję, że dodam im energii do małych jesiennych rewolucji :-)
Dobrze jest przed każdą, nawet tą małą rewolucją, się zrestartować, poprowadzić myśli inną ścieżką, skierować wzrok tam gdzie w zabieganiu rzadko trafia, posłuchać siebie ... no może jeszcze swojego dziecka :-)...zamiast słuchać innych.
Spacerowałyśmy ......
A tym czasem w naszym kurniku też nastały zmiany :-)
Kury ogłosiły zawieszenie broni!
Od jakiegoś czasu jedzą razem, śpią na jednej grzędzie (mogliśmy usunąć grzędę izolacyjną :-)i ... dzielą się kogutem ... oczywiści, jak to w życiu, jemu się wydaje, że to on rządzi :-)
Aktualnego zdjęcia z kurnika nie mam, ale mam motyla z przed kilku dni :-)
Jakiś czas temu dostałam cudną niespodziankę od Daji z bloga Duha 2 (duha2-daja.blogspot.com)
Daja jest fantastyczną, bardzo kreatywną i zaradną kobietką. Bardzo lubię do niej zaglądać, bo jest bardzo domowo i zawsze można coś podpatrzeć, i przepis fajny dostać :-)
Daję wylosowała moja Marcysia w naszym czerwcowym Candy, i powędrowały do niej drobne upominki, ale gdzieżbym śmiała przypuszczać, że dotrze do nas taka informacja zwrotna :-)
Prezenty od Daji są piękne i tym bardziej dla mnie cenne, że wykonane przez nią własnoręcznie i z dodatkiem serduszka :-) oczywiście
Daji,děkuju mnohokrát!
Inną zdolną kobietką, z którą mam często kontakt i która bardzo lubię jest Jola z bloga Świdrygałki (swidrygalkiblogspotcom.blogspot.com)
Jola zrobiła dla mojego małego bratanka Kubusia, pudełeczko eksplodujące na jego Chrzest.
Po raz drugi się nie rozczarowałam i mogłam podziwiać kunszt Joli :-) ... i doświadczyć jej sympatii, bo dostałam prześliczny i przydatny upominek(i) :-)
Joluś, podziwiam i dziękuję :-)
Życzę Wam samych dobrych zmian :-)
Pozdrawiam cieplutko!
Iwona
Subskrybuj:
Posty (Atom)