Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 maja 2012

Candy w Łąkowie

Wkrótce minie pół roku mojego blogowania i pierwszy rok życia mojej córeczki Marcelinki. Myślę, że to dobra okazja do świętowania i do ogłoszenia mojego pierwszego candy.
Z przyjemnością obdaruję kogoś kto do mnie zagląda, lub pojawi się poraz pierwszy, kilkoma drobiazgami - wieszakiem( po moim tuningu), płóciennym koszyczkiem np. na pieczywo oraz zestawem metalowych dzbanuszków, które mogą posłużyć jako ozdoba sprzętów kuchennych.

Zasady udziału takie same jak zawsze, czyli proszę:
- wstawić na swoim blogu podlinkowany banerek;
- zapisać się pod tym postem;
- zapraszam wszystkich chętnych, także osoby, które nie prowadzą bloga ( ja pierwsze Candy wygrałam kiedy nie miałam bloga, a moją Szczęśliwą Rączką była MariaPar z Zielonego Kuferka)

Losowanie Zwycięzcy odbędzie się 13 czerwca (wtedy mija moje pół roku i roczek mojej Marcelki), a wyboru dokona moja córeczka.

Zapraszam i życzę szczęścia!


I jeszcze pochwalę się Candy wygranym u Alex z handmadebyalex.blogspot.com
Wygrałam śliczne serwetki do decoupage (juz zaczęłam je wykorzystywać)i dodatkowo bardzo ładną, drewnianą ramkę na zdjęcia :-)


Jeszcze raz dziękuję Kochana, to była bardzo miła niespodzianka!
Pozdrawiam ciepło!

poniedziałek, 7 maja 2012

Zielono-żółto

Od jakiegoś czasu cała moja okolica, przy domowa i łąkowa, jest zielono-żółta. A wszystko to za sprawą obficie kwitnących mleczy. Uwielbiam ten widok, zapach kwiatów i dźwięk harcujących owadów, zwabionych kolorami.
Łąka żyje swoim życiem.





Okolica wygląda pięknie i spacery sa bardzo miłe, tylko jakoś trudno zabrać mi sie do przeróbek. A tyle rzeczy czeka na drugą szansę i pomysły kłębią mi się w głowie. Tylko żeby doba była dłuższa albo żeby jakaś wirtualna siostra bliźniaczka wsparła mnie swoją parą rąk :-)
Ale nie moge powiedzieć , że nic nie robię - przygotowuje niespodziankę dla dziewczyny, którą wylosowałam w wymiance u Paulinki w Małej Sztuce .
Noi pracuję przy domu, wysadzam, przesadzam, ukwiecam. Najczęściej robie to przy blasku księżyca, i żarówki na tarasie.
Zastanawiam się też nad nagrodą na Candy, które ogłoszę wkrótce.

Ten żółty kolor, który nahalnie wdziera się w każdy widok, nastraja mnie kulinarnie. W zeszłym roku robiłam wino i miód z mniszka ( pewien zapas jeszcze został), a w tym też na żółto, ale mniej łąkowo, robię Limoncello - przepis zaczerpniety od Uli z Anielskiego Zakątka.
(Przepraszam, ale mam problem ze wstawieniem linków, znowu jakieś unowocześnienia na blogerze zaburzyły mi pisanie)




(modelka : Marcelina z agencji "Nasz Dom"; trawę do sesji wykosiła firma - "Mój Mąż")


Limoncello

- cienko obrana skórka z 25 cytryn
- 400 ml spirytusu 90%
skórkę zalewamy spirytusem w szczelnie zamykanym słoju np.; zostawiamy na 20-30 dni maceracji; po tym czasie odcedzamy skórki a do pozostałego płynu dolewamy:

- 600 ml wody z 1/2 kg cukru
wodę gotujemy z cukrem, studzimy i wlewamy do nalewki; mieszamy; próbujemy - jeśli za mocne - dolewamy wody, za słabe - wódki;
przelewamy do butelek i wkładamy do zamrażalnika.

Nalewka nadaje się do: drinków, deserów, lodów i rozcieńczania wodą :-)

Ja jestem teraz na tym etapie

Na zdrowie!


A żeby przełamać trochę tą żółtość. Zdjęcie mojej "Queen of the Night". (troszkę zapyziały ten tulipanek, ale po przesadzeniu tak mu się zrobiło, w zeszłym roku były duże i czarne :-)


Pozdrawiam ciepło i dziekuję za wszystkie miłe komentarze pozostawione pod postem dot. kurnika,i innymi również, bardzo mi miło, że mnie odwiedzacie i chcecie dzielić się refleksjami.Czasami nie uda mi się odpowiedzieć na komentarze, ale zawsze z przyjemnością wolne chwile spędzam na Waszych blogach :-)
Miłego tygodnia!