Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 września 2013

O przetworach, kredensie i sprawie kurzej

Lato ma się ku końcowi, wolę tak myśleć, niż że już jesień, za nami czas błogiego wygrzewania się w słońcu i urlopowania, pora gromadzić zapasy i mobilizować energię na coraz dłuższe wieczory, i co jak dla mnie ok - brać się do roboty! :-)


Trudno mi było zmobilizować się do pisania właśnie przez ten nadmiar roboty ... otóż jak głupia robię przetwory na zimę :-) przetwarzam co się da z myślą, żeby zatrzymać te smaki, zapachy i kolory w słoiczkach i ... buteleczkach ;-) a potem wykorzystywać jako antidotum na zimowego doła :-)
A poza tym włączyła mi się też matka-polka i chciałabym, żeby moja Marcysia jadła i piła to co zdrowe i bez konserwantów.


:-) to mi przyszło do głowy - skojarzenie z matką -polką, choć to bizon :-)



Efekt mojej przetwórczej pasji jest taki, że chodzę spać po 1.00, a wstaję do pracy o 6.00, co oznacza, że nie śpię zakładanych kiedyś 5 godzin i często bywam zmęczona i mniej cierpliwa. I pewnie mogłabym z czegoś zrezygnować i spać więcej ale , kurcze! tak szkoda mi czasu na spanie ... ale tyle jeszcze czeka gratów do odnowienia :-)

Niektóre już wskrzeszone :-) do drugiego życia
Po dość długim czasie mój M wziął się za nasz kredens po mojej babuni. Mebel był w opłakanym stanie, dokładnie pomalowany tj. pomazany kilkoma warstwami farby,














ale my hero dał radę prl-owskim mazidłom i dziś wygląda tak....


bardzo się z niego cieszę, bo oprócz tego, że mamy kolejne miejsce do chowania rzeczy to przypomina mi on wiele ciepłych chwil z dziecinstwa ... i nie do wiary, ale kiedyś się w nim chowałam :-)


teraz będą w nim m.in. przetwory :-) i obrusy, które uwielbiam mieć na stole.









A ten niby wazon na kredensie to podstawa lampy (następna w kolejce do przerobienia)kupiona w SH za 5 zł



Ja też nie tylko w przemyśle żywieniowym działam :-) ... zmobilizowałam się i zmieniłam obicie w jednej z dwóch naszych puf
















Nowe ubranko to lniana, szara szata :-) stworzona z worka kupionego na targowym stoisku z rzeczami z demobilu, za całe 2 zł. Druga pufa jeszcze przed przemiana.
Bardzo mi się podoba, i miałam pomysł, żeby ozdobić ją transferem, i nawet kupiłam sobie Car Plan w tym celu i spróbowałam na innym lnianym kawałku, ale znowu porażka ... rozmazało się. Już nie wiem co ja robię źle :-(

Póki co będzie ozdobiona moją kochaną Modelką :-)


Pochwalę się, że moja Marcysia, dla mnie zakochanej matki najfajniejsze dziecko świata, dostała dowód sympatii również od jednej z naszych blogowych koleżanek , od Ani N z bloga http://swiat-marcysi.blogspot.com



















A oto prezenty ...





Aniu jeszcze raz Ci serdecznie dziękujemy za Tą niespodziankę :-)


A na koniec jeszcze sprawa kurza :-) czyli kłopoty z moją trzódką.
Jak wiecie hoduję kury, i mam z tego wielką frajdę, chcąc powiększyć stadko dokupiliśmy na targu młode ... efekt był taki, że naniosły nam one choroby i większość kur i kogucik (pupil Marcysi) padło :-( pozostałe leczyliśmy. Z wielka ostrożnością , ale jednak , po dłuższym czasie dokupiliśmy nowe . mamy je od 2 tygodni i niestety nie mogą się zgodzić z naszymi starymi tzn. stare je dziobią i odganiają od jedzenia. Rozmawiam, tłumaczę, proszę, szantażuje i zastraszam (wbrew sobie oczywiście :-) ale nic - nie chcą się zgodzić. Moja sąsiadka tj. mój lokalny ekspert od spraw drobiu mówi, że na to potrzeba czasu - muszą się dotrzeć :-)
Mam nadzieję, że bez rozlewu krwi się obejdzie ...





Pozdrawiam Was bardzo cieplo!


Iwona