Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 grudnia 2012

Czas podsumowania ... czas planowania



mija kolejny rok, kolejny rok mojego życia. Za chwilę jak pewnie większośc z Was będę miała pokusę żeby go podsumować, trochę przeanalizować, prześledzić. A może bardziej warto skupić się na planach? ... co było to było ale nie było najgorzej - miałam chwile wielkiej radości związanej z naszą córeczką, chwile spełnienia i dumy związane z moją pracą, chwile oddechu pomiedzy jednym a drugim, chwile zwątpienia związane z tym czy dam rade, chwile zniechęcenia i smutku a potem zadowolenia że nie uległam tym stanom na dłużej.
Miałam też święta, różne przeróżne, i te kalendarzowe, i te nasze własne i te świeta Świąt co przed chwilą dały mi niewyobrażalną radość, bo czułam się matką i dzieckiem w jednym, bo było tak jak wtedy kiedy to ja z wypiekami na twarzy czekałam na choinkę ...


to był piękny czas ... pozwólcie, że zostawię Was i siebie z nim na troche dłużej :-)


Wtedy jest Boże Narodzenie

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy dajesz
odrobinę nadziei "więźniom",
tym, którzy są przytłoczeni
ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,
Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.

Matka Teresa z Kalkuty





Planować nie lubię, a przynajminiej nie z dużym wyprzedzeniem, bo już znam swojego wewnętrznego lenia dobrze, i wiem jak nieraz długo się mobilizuję i wiem jak czas oczekiwania napędza mi wątpliwości. Dlatego wole sobie powiedzieć : "Od jutra ... chodzę na masaże raz w miesiącu! "i dbam o moje biedne plecy, które oprócz fizycznych ciężarów muszą znosić jeszcze sporo stresu :-) (to jedno postanowienie moge zdradzić :-) drugiego nie a wiecej nie mam :-)... narazie



ten piękny wianek to nagroda z Candy u Madelinki http://przeplatanekolorami.blogspot.com/ (dalej nie umiem linków wstawiać :-(
Kiedy otwierałam pudełko z przesyłką zanim jeszcze cokolwiek zobaczyłam poczułam niesamowity świąteczny zapach :-)
Wianek niedośc , że jest śliczny to jeszcze działa na zmysły.
Madelinka jest bardzo kreatywną i wrażliwą osobą, i jak zdąrzyła się dowiedzieć bardzo świadomą młodą mamą. Jeszcze raz bardzo Ci dziekuję za cudną niespodziankę!
A Was zachęcam do poznania Madelinki


i jeszcze trochę sie pochwalę na koniec roku ... to girlanda z drewnianych aniołków wyszperana w SH i kupiona za całe 1 zł!
Teraz dopiero doceniam siłę złotego :-)



I już całkiem na koniec ...

Przyjmijcie mojje najszczersze życzenia wszelkiej pomyślności, wielu radosnych chwil i samych dobrych i wyjątkowych ludzi na waszych drogach życia w Nowym 2013 Roku



Iwona

piątek, 21 grudnia 2012

Noi minął rok

... od kiedy rozpoczęłam moje blogowanie.
Dokładnie pamiętam jak to było.
Wczesną wiosną 2011 szukałam w interncie porady jak zmienić tapicerke fotela i natrafiłam na Jagodowy Zagajnik. Przeczytałam go niemalże jednym tchem, potem zaczęłam się zagłębiać w inne blogi, trafiłam na Zielony Kuferek, pomyślałam, że może się zaloguję i będę zostawiać po sobie ślad w postaci komentarza, zgłosiłam sie do Candy u MariPar, wygrałam je ( ciągle z przyjemnościa piję z filiżanek, które wtedy dostałam)zajrzałam na bloga Kasi Jaka matka taka córka, ona dopiero zaczynała, napisałam, że też o tym myślę a Kasia dobrym słowem zdopingowała mnie do debiutu :-)
Troche się obawiałam, bo nigdy nie miałam skłonności ekshibicjonistycznych, a wtedy jeszcze myślałam, że jednak potrzeba, mówiąc brzydko , obnażać swoje życie, bo w końcu to pamiętnik, więc wszystko i sama prawda i tylko prawda.
Dziś pisze tyle ile chce, jak chce i z dużą chęcią. Mam osoby z którymi czuję się zaprzyjaźniona i choć to dziwne, bo nigdy ich na oczy nie widziałam, czuję bliskości i serdeczności, i z przyjemnością zaglądam do nich i z chęcią wymieniam spostrzeżenia, opinie, refleksje, trochę się uczę, troche mam wrażenie, że ja coś w ich życie wnoszę. I choć czasem czasu brak to czuję sie z tym strasznie fajnie :-)

i tak przez ZIMA

WIOSNA



LATO


JESIEŃ


i aż do dziś :-)

Kiedy pisałam pierwszego posta, jeszcze nie wiedziałam, że moja rodzinka, która Wam przedstawiłam pomniejszy się i strace wiernego przyjaciela, który był ze mną w najtrudniejszych chwilach - Benka.
Benek zaginął dokładnie rok temu, i czasem jeszcze jest mi smutno, i czasem chwytam się jakiejś informacji, że może to właśnie on ...
Kilka dni temu zobaczyłam na miescie ogłoszenie, a na nim psa podobnego do mojego przyjaciela, i od razu zadzwoniłam. Mężczyzna z którym rozmawiałam powiedział, że maja na lotnisku psa od kilku miesięcy, a teraz idą mrozy i będzie odstrzał zajęcy , noi że wogóle nie moga go tam zatrzymać. Pojechałam jak na skrzydłach ... psiak którego zobaczyłam to nie był Benek, ale pod wpływem rozmowy z pracownikami ochrony lotniska, którzy się nim opiekowali, postanowiłam, że go zabiorę.
I chyba nigdy nie zapomnę tego ich z nim pożegnania, i tych słów ..."prosze pani, czy będę mógł go jeszcze kiedyś zobaczyć?" Jasne, że tak - odpowiedziałam i z łezką w oku zabrałam Rudzika do jego nowego domu. To wspomnnienie z wczoraj...
Dziś jest OK, Rudzik, myślę juz się zaklimatyzował, zaprzyjaźnił z Sarą, z Fifim narazie średnio. Zamieszkał w budzie po Benku .. myślę, że mój przyjaciel nie miał by nic przeciwko temu ...




Dziękuje Wam wszystkim za ten wspólny rok, za wasze opinie, refleksje, dobre, mądre i wspierające komentarze. Dobrze, że jesteście :-)

A gdybym nie zdążyła w bardziej świątecznych okolicznościach, to przyjmijcie proszę, Najlepsze życzenia świąteczne, zdrowych, radosnych, pełnych miłości i rodzinnego ciepła Świąt Bożego Narodzenia



Iwona

piątek, 14 grudnia 2012

Wynik Candy

Witam wszystkich bardzo serdecznie i z przyjemnością ogłaszam Zwycięzcę mojego Candy
... proszę nie regulować ostrości, to zdjęcie ma tak wyglądać :-)



W Candy wzięło udział 55 osób, częśc to moi mili obserwatorzy, część nimi została (mam nadzieję, że na dłużej i że zdąrzymy się lepiej poznać :-)
wszystkie zgłoszenia trafiły do maszyny losującej a niepokorne rączki Marcysi, która dziś skończyła 18 miesięcy, wylosowały ....



i jeszcze chwilę :-)


i już :-)


Gratuluje serdecznie burana25 (burana25.blogspot.com)






miło mi Cię poznać :-) proszę o kontakt iwonabu76@gmail.com

Dziękuję wszystkim za udział i pozdrawiam ciepło, choć na dworze -13'C !

Iwona

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zimowo-dyniowo

Na dworze biało, łagodnie, delikatnie, spokojnie ... no tak ale w większosci przez okno. Kiedy już wyjdę w tę romantyczną przestrzeń okazuje się, że samochód nie chce zapalić, a jak już zapali to się ślizga, chociaż mam zimówki, a jak już się wyślizgam to okazuje się, że brama zamarzła i buty już mi przemakają, i mam ochotę powiedzieć ... jak ja nie cierpię tego paskudztwa! Noi w piecu ciągle trzeba palić i przed siódmą na piżamę wkładać dresy i lecieć po śniegu do kur, żeby depresji nie dostały od siedzenia w zamkniętym, ocieplonym kurniku.


Ale kiedy wypocę siódme poty, żeby ubrać siebie i Marcysię, i nareszcie wyjdę na spacer z sankami ... i kiedy widzę jak pod czerwonym nosem uśmiecha się mała buzia to powoli mija mmi złość na to całe białe szaleństwo, które kiedyś z nartami i przyjemnością było skojarzone a teraz z utrapieniem raczej.
Ale kiedy widzę jak moja Malutka sunie w swoim buraczkowym kombinezonie, jak przewraca się, ślizga i wstać nie może i ile to frajdy dla niej oznacza, to wiem, że to białe szaleństwo może mieć również taki przyjemny wymiar.





p.s. Na Łąkowym spacerze byłam sama, bo było trochę zimno, noi czasem nawet najszczęśliwsza mama potrzebuje w samotności poukładać myśli.

Po spacerze, nocną porą oczywiście, wyprodukowałam zimowe ozdoby - śnieżynki z serwetek szydełkowych, naciągniętych na drewniane kółeczka, kupione w SH po 50 gr.


A jeszcze kiedy na dworze była trawa ... zrobiłam ocieplacze pod drzwi tarasowe, ulubione miejsce przesiadywania mojej Marcyś. Zrobiłam je (2 szt. bo drugie do sypialni, która też ma wyjście na taras)z szalików z SH, które wypchałam starymi podkoszulkami.


i na tym bym zakończyła moje zimowe refleksje, bo tak naprawdę to strasznie chce mi się kolorów, dźwięków i zapachów wiosny, lata no może nawet "złotej jesieni" :-)
Zauważyłyście/liście że im bardziej zimowo i biało, tym bardziej mamy ochotę na pomarańcze i mandarynki. Ja nawet jak ich nie jem to lubie je mieć w miskach, koszykach, w zasięgu wzroku tylko po to, żeby móc się doenergetyzować tym cudownym kolorem.
Mam też w domu dynie, cudownie pomarańczowe, które posłużyły nam, tym razem, do sesji dyniowej. Modelką była oczywiście Marcelka :-) a to mały wycinek naszej zabawy ...








A na koniec jeszcze pochwalę się, że "zamieszkała" z nami figurka Maryji po mojej kochanej Babuni. Ma prawie 50 lat. Ja "znam" ją całe moje życie. Zawsze stała u Babci w pokoju, w ołtarzyku. Kiedy Babcia odeszła, Maryjka została trochę zapomniana, zakurzona. Aż kilka dni temu dostałam ją ja. Mój mąż ją delikatnie wyczyścił i postawił w sypialni, a Marcelka przedstawiła jej wszystkie ważne zabawki :-) a ja poczułam dziwny spokój, taki, którego bardzo potrzebowałam ...


Takiego spokoju i Wam życzę

Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa i udział w Candy!

Iwona








sobota, 24 listopada 2012

Wkrótce minie rok ...

mojego blogowania.
To był naprawdę ciekawy rok, wiele się we mnie i w moim życiu zmieniło, także za sprawą obecności w blogowym świecie.
Dlatego w podziękowaniu za ten czas, ciekawe rozmowy, doświadczenia, pomysły,wspierające komentarze, refleksje i doznania estetyczne, chciałabym Was zaprosić do udziału w moim
II Candy



do wygrania jest:
- ramka na zdjęcie lub obrazek
- świecznik na 4 tealighty (obie rzeczy po mojej przemianie)
- włóczkowe korale (zrobione przeze mnie)
- włóczkowa branzoletka (też mojego wykonania)
- i może jeszcze coś ...


Zasady takie jak zwykle:
- komentarz potwierdzający chęć udziału pod postem
- umieszczenie podlinkowanego banerku na swoim blogu, na pasku bocznym
- można dołączyć do moich obserwatorów, ale to nie jest konieczne
- udział mogą brać także osoby, które jeszcze nie piszą bloga :-)


Zapisy trwają do 13 grudnia do 19.00, a po Dobranocce moja Marcelka wylosuje osobę do której ja jak najszybciej, żeby doszły przed Świętami, wyślę upominki :-)


Zapraszam do zabawy!

Iwona

wtorek, 13 listopada 2012

Kawowe refleksje

Jestem kawoszem. Uwielbiam kawę. Ale nie taką pitą na rozruszanie, bez znaczenia jaką, nie taką wysiorbaną na stojąco albo taką co na zadane pytanie odpowiada się "nie, dziękuję, już dziś piłam". Kocham kawę, która jest przerwą, chwilą oderwania się i pierwszymi minutami refleksji we wczesny poranek. Taką która budzi, ale uśpione myśli, wspomnienia, otacza aromatem ja miękkim kocykiem w deszczowy dzień.


Nie jestem może szczególnym znawcą, czy baristą ale uwielbiam zapamietywać zapachy i sytuacje.
Dobrze pamiętam zapach pierwszej kawy wypitej za granicą, na początku lat 90-tych,fusy osiadające na zębach z kawy parzonej przez moją przyjaciółkę i pitej na prędce przed wyjściem na imprezę, piankę miękko osiadającą na ustach z kawy na włoskim wybrzeżu, goryczkę kawy z kubka otulonego rękami w chłodny mazurski poranek...
Mogłabym tak jeszcze długo, bo swoje już w życiu wypiłam :-) ale jedno jest pewne ... kawa to wyjątkowy moment, zamyka w sobie tyle fajnych wspomnień, i z każdym łykiem przenosi mnie tam gdzie zostawiłam siebie z przed lat.



Lubię te poranki z filiżanką kawy, kiedy wszyscy jeszcze śpią, a ja delektuję się nieśpiesznie, bo ostatnio często jest to jedyny moment na pobycie sam na sam ze swoimi myślami :-)

p.s. ja pijam kawę z ekspresu Philips Senseo, jesli ktoś z Was (moich obserwujących i komentujących)ma taki ekspres w typie HD 7820, 7824, 7830, 7841 lub 7842, i miałby ochotę na sitko wielorazowego użytku, to dajcie mi znać chętnie podaruję, bo kupiłam a do mojego nie pasuje :-)

Ostatnio dałam wyraz moim uczuciom do kawy i wytworzyłam świeczki kawowe


(przetopiłam stare świece, a wosk wymieszałam z ziarnami kawowymi, które mam porozstawiane w domu, dla aromatu oczywiście)

w hołdzie miało też powstać kawowe mydło, ale coś nie poszło dobrze i po wystudzeniu okazało się, że niefajnie pachnie :-( ale chyba juz wiem co - żeby je uszlachetnić dodałam miodu ... zdaje się, że przesadziła z tą intensywnościa aromatu


Kilka dni temu pogoda nie dopisywała, więc żeby zająć moją Marcysię uruchomiłam kreatywność - przywiozłam z marketu wielkie pudło (wchodziliśmy w nie z mężem na stojąco :-) i powstał kolejny domek z serii "kryjówka na niepogodę"
Zabawa była super. Marcyśka szalała w nim z lalkami i resztą inwentarza, a w przypływie uczuciowości właziliśmy do niego we trójkę, właściwie wczołgiwaliśmy się :-)


Pochwalę się jeszcze moim nowym zakupem. Jestem też wielbicielką filcu i wytworów z niego, a że w pracowni mojej przyjaciółki Julii powstają wyjątkowe rzeczy, więc chętnie Wam zaprezentuję ... Torba


Julia robi też cudne filcowe buty. Zajrzyjcie tam ... www.farbotka.pl



A to miła niespodzianka od Lawendowej Panny :-) z bloga Słowa w ciszy słyszane
, gdzie zaglądam po mądre i refleksyjne teksty i gdzie z przyjemnością wymieniam spostrzeżenia, a na dodatek jego Właścicielka przepięknie rysuje. Kto nie był polecam :-)

i 11 pytań na które trzeba w tej zabawie odpowiedzieć (myślę, że to fajne, bo można lepiej poznać blogowe bratnie dusze):

Prysznic czy wanna? - prysznic, z braku czasu i jeszcze braku wanny :-)
Święta Wielkanocne czy Boże Narodzenie? - Boże Narodzenie, bo na dworze zimno a w domu rodzinna bliskość
Ognisko czy grill? - zależnie od okoliczności, ale jesienią ognisko
Miejsce do którego wracasz z bijącym sercem? - Mazury
szminka czy błyszczyk? - błyszczyk (ostatnio palcem nakładany)
Spontaniczność czy rozwaga? - coraz bardziej , chyba niestety,rozwaga
Kubek czy filiżanka? - filiżanka oczywiście
Ekstrawertyk czy introwertyk? - ekstrawertyk, nie do ukrycia
Wschód czy zachód słońca? - wschód, z kawą i widokiem na zamglone łąki
Przeszłość, tu i teraz czy przyszłość- gdzie najczęściej bywasz? - na ogół tu i teraz , ale ostatnio w przeszłości
Twój sposób na dobry dzień? - zacząć od uśmiechu do lusterka a potem do kilku nieznajomych osób :-)



A to parę zdjęć z okien autobusu podczas mojej pracowej wycieczki albo jak kto woli zakładowego wyjazdu do muzeum :-)




Dziękuję za uwagę i pozdrawiam Was cieplutko!!!!
p.s. wkrótce ogłoszę moje 1-rocznicowe Candy :-)


Iwona

niedziela, 28 października 2012

Spóźniony jesienny post

Trochę się spóźniłam z tym postem, ale kto mógł przypuszczać (prócz meteorologów oczywiście), że zima tak nas zaskoczy. Ledwie zaczęłam lubieć jesień a już za oknem biało, ciapowato i najlepiej nie wychodzić jak się nie musi.
Ale pomyślałam, że jednak uraczę siebie i Was jesiennymi refleksjami.



Zeszłej niedzieli wybrałyśmy się z Marcysią na spacer do pobliskiego parku, który w czasach PRL-u był miejscem wypoczynku nas wodą dla okolicznych mieszkańców,a teraz kiedy wszystko co można było rozebrać i rozkraść już wytrzebiono, zostały tylko piękne , stare drzewa, które dają cień miejscowym i pozamiejscowym smakoszom tanich trunków.



Uwielbiam spacery. Myślę, że to miejsce na rozmowy i refleksje na które na codzień nie zawsze mamy czas.
Kiedy spaceruję sama lubię "udawać", że jestem gdzieś pierwszy raz, że nie znam tego otoczenia. Wtedy próbuje patrzeć na moją okolice jak ktoś zupełnie obcy i zastanawiam się, czy mogłaby kogoś oczarować, co mogłoby zrobić wrażenie, jakie uczucia budzi ...


Kiedy spaceruję z moją córeczką zwracam uwage na wszystko wokół, mówię zobacz jakie chmurki, słońce, leci samolot (ona już wie, że zawsze mówimy "pa pa"; że pozdrawiamy pilota i tych którzy z nim lecą, bo ja też kiedy byłam mała tak pozdrawiałam).
Staram się nie przechodzić obojętnie obok pięknego kwiatka, cykającego świerszcza, dużego drzewa, zasianego pola. Mówię jej o wszystkim co przyciąga moją uwagę, bo chcę, żeby była uważna, żeby umiała patrzeć, zachwycać się, dziwić. Bo chcę, żeby nie była obojętna.
Chcę żeby była wrażliwa i umiała dostrzegać piękno, cieszyć się i wzruszać, bo wtedy świat staje się bardziej przyjazny.


Nasze spacery, i ten również, są wyjątkowe, bo może dotykać, próbować, biegać, przewracać się, brudzić, bo wtedy i ja mogę robić to wszystko. Bo fajnie jest oderwać się od dorosłości, od poważnych i nie zawsze zrozumiałych słów i poprostu sobie być ...









Och, to był super spacer :-) a ta dzisiejsza plucha :-( ble, ble

Ale ... w takie dni tym bardziej trzeba budzić swoje wewnętrzne dziecko i wymyślać cuda-wianki, żeby się pociecha nie nudziła.
My z Marcyśką zbudowałyśmy domek z koca, w środku troche poduszek i lale oczywiście, noi jak w przypadku mojej córci gazety, a szczególnie jej ulubiona Weranda Country





a pies czytał przez okno :-)



Było refleksyjnie a teraz będzie trochę roboczo
- zmalowałam szyldzik w okolice drzwi do WC

przed (to był element do słupka ogrodzeniowego - moja rodzina produkuje ogrodzenia kute)



po



teraz już każdy nasz gość trafi do tego przybytku :-)


noi trochę mniej prozaicznie
- wydziergałam kolejne korale (w nocy oczywiście :-)



może tu będzie lepiej widać?




Spotkała mnie też fajna niespodzianka, i znowu poczułam sie trochę jak dziecko :-)
wygrałam Candy u Krysi w Sowizdrzał Świętokrzyski http://sowizdrzal.blogspot.com


Wygrałam piękne obrazki wykonane przez Krysię i jej męża :-)



Portret kota podbił serce Marcyśki, oczywiście twierdzi, że to jest nasz Fifi :-)

Przyfrunął do nas też motyl - nagroda główna, w ślicznej niebieskiej oprawie,dzięki czemu wkąponował się w naszej sypialni




Krysiu, dziękuję Ci bardzo, jest mi naprawdę miło :-)

Bardzo się dzisiaj rozgadałam, rozpisałam, kto dotrwał do końca jest mocny :-)

Dziękuję Wszystkim za bardzo miłe i mądre komentarze pod ostatnim postem, to dla mnie bardzo ważne i budujące.

Pozdrawiam cieplutko i życzę Wam dobrego, nie zimowego, tygodnia!


Iwona