Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 lutego 2015

Zimowo-lodowo, świetliki w słoiku i Międzyblogowy Kącik Czytelniczy

Chyba jestem już skazana na nocne życie :-) mam to po rodzinie ze strony ojca .... godz. 24.15 - mam czas dla siebie, no mogłabym jeszcze zawiesić przed chwilą uszytą firankę w pokoju Marcysi, ale nie to zrobię jutro w nocy, jak już będzie poniedziałek :-) ... zaczynam pisać

Czas mija mi niesłychanie szybko, jak chyba każdemu dzisiaj, ale mój podskakuje jak wykres na monitorze u chorego na arytmie serca ... trochę codziennych drobnych kroczków i nagle skok albo spadek .... chyba już wolę skoki, bo one są związane z dobrymi informacjami, powodami do radości, oderwaniem od rzeczywistości .... no cóż... i teraz płynnie przejdę do naszego feryjnego wyjazdu w Tatry ... to był ten skok który zakończył się spadkiem czyli, że wszyscy się pochorowaliśmy i zamiast 7 dni byliśmy 4 ...

Ja wiem, wszyscy już oczekujemy wiosny ale w tym temacie jeszcze nie wiele mam dlatego polecę zimą :-)









To kilka naszych górskich fotek robionych z autobusu na Słowacji ... autorką jest moja córeczka :-) już początkująca narciarka co było dla mnie powodem do wielu emocji od niesłychanej przyjemności patrzenia na nią jak się uczy do wzruszenia kiedy już zjeżdżała sama. To cudowne uczucie obserwować jak nasza mała pocieszka nagle robi takie wydawać by się mogło trudne rzeczy

Finałem naszej podróży po Słowacji była międzynarodowa wystawa rzeźb z lodu w Hrebienku, gdzie odbywał się konkurs Tatry Ice Master, w którym rzeźbiarze z 10 krajów produkowali cuda z 47 ton lodu
















Fascynujące ... niektóre z tych rzeźb były zrobione z taką dbałością o detale, zupełnie jakby Ktoś małym dłutkiem pracował, niestety nie widziałam etapu tworzenia .... ach, a ja z lodu to tylko kostki potrafię a ze śniegu bałwana :-)

a z bliska lód wyglądał tak



















Po zwiedzaniu lodowej wystawy poszliśmy na kawę na stację kolejki (wjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy kolejką szynową ale w planach był zjazd na saneczkach 2,5 kilometrową trasą z tej góry, niestety wypożyczalnia sanek była nieczynna w tym dniu :-(
kawa jak kawa ale drzewo cytrusowe, które rosło w barku, ogromnych rozmiarów i obsypane kwieciem , które cudnie pachniało było czymś wyjątkowym i skłaniającym, niczym Milka :-) do romantycznych zachowań .....




i wszystko byłoby ok, gdyby nie paskudny wirus z którego do dziś się doleczamy


A w oczekiwaniu na wiosnę pieczemy z Marcysią muffinki w sówkowym anturażu z Rossmanna podane na paterce z SH za 7 zł




zrobiłyśmy też wspólnie lampkę tj. zamknęłyśmy w słoju światełka i trochę gałązek, może żadna rewelacja bo widywałam już ten pomysł na blogach ale mamy swoje świetliki w słoiku, jak powiedziała Marcyśka



























a ja w między czasie szyję firanki tzn. robię z dwóch jedną, albo z czterech dwie :-) tj, góra jest z firanki okazyjnie kupionej a dół jest koronką którą wycinam ze starych nie pasujących koronkowych firaneczek





















i podczytuję w między czasie między czasu :-)


















to efekt końcowy ... już wisi


Dołączyłam do Międzyblogowego Kącika Czytelniczego powołanego do życia przez Paulinkę z bloga Zielenie

i to moja pierwsza książka w tym roku, no nie licząc tych kilkudziesięciu dla dzieci przeczytanych Marcysi do snu, o jednej muszę Wam napisać następnym razem ...

Przeczytałam za zachętą jednej z blogowych koleżanek, chyba Attea Atea z bloga Smak Życia




książka opisuje doświadczenia Amerykanki w Paryżu i jej stawanie się, no powiedzmy osobą wrażliwą na codzienność, celebrującą chwilę i czerpiącą radość z bycia chic. Polecam , można coś dla siebie wyjąć






Tak się rozpisałam a tu już ranek nie tak blisko :-)

Ale jeszcze się pochwalę .... wygrałam w tym roku 2 Candy , jedno u Magdalenki Jagodzianki z bloga Dłubanki Jagodzianki a drugie dzisiaj, tj. wczoraj u Celi D z bloga Bibeloteka !

Jak dostanę upominki to z przyjemnością pokaże, bo obie dziewczyny są bardzo zdolne


Pozdrawiam ciepło! Miłego czekania na wiosnę

Iwona