I znowu długo mnie nie było, ale co tu tłumaczyć, niestety nie wyrabiam się z pracą i ... chyba potrzebuje więcej snu, tzn. więcej niż 5 godzin :-)
Na dworze jesień w całej rozciągłości, mieni się kolorami, zachęca do patrzenia, choć nie zawsze do wychodzenia z domu
Jesień i zima, to bardzo wymagająca pora dla mam małych dzieci. Trzeba będzie się nieźle nawymyślać zabaw domowych - takich, żeby dziecko nie stało z nosem przy szybie dając znać, że pomimo pluchy chce na dwór i takich , żeby nie zwariować i żeby jeszcze jakieś sprzęty w domu ocalały do wiosny. Ale póki co jeszcze sporo spacerujemy. A ostatnio po "skarby jesieni"
Kasztany służą nam do różnych celów:
- jako dekoracja, kiedy Marcysia śpi
- jako tło do przeracania się, ślizgania i pływania
- jako amunicja do robienia "baaa" (rzucania) do koszyka
To juz jest trening mojej kreatywności na niepogodę :-)
Uruchomiłam tez kreatywność w kierunku zrobienia czegoś dla siebie - milutkiego, przytulnego i ozdobnego na jesienne chłody
Tadam.... oto moje dziergane korale
Od razu sie trochę wytłumaczę, że pomysł nie mój tylko zauważony na koleżance a ona podobno z sieci odgapiła.
Ale wykonanie całkowicie moje. Technika prościutka (jedna z dwóch mi znanych) czyli łańcuszkiem na szydełku. Materiał - włóczka typu bucle (jeśli tak się pisze?)
Co dziennie przez kilka dni po pół godziny dziergania. Mozna sie wyciszyć i co nie co przemyśleć, np. co będę musiała robić jak minie to pół godziny :-) Noi jest - wyrób ekologiczny, ciepły i tani sposób na biżuterię (jak kolwiek to brzmi - biżuteria :-)
Zachęcam. Ja już robię następne z dłuższego łańcuszka :-)
No a na koniec chciałam Wam przedstawić nowego mieszkańca Łąkowa, który podbił serce mojej córeczki
Fifi vel Fifek
Fifi - bo na razie Marcelce najlepiej wychodzą 2 sylaby
a Fifek jak już będzie lepiej mówiła :-)
Fifi jak na dachowca przystało leżakuje na dachu szopy. Tam też chroni się przed Sarą, która obdarza go uczuciami prawie matczynymi i liże kiedy tylko go dogoni.
Fajnie jest mieć liczną trzódkę. Moja Córcia bawi się ze zwierzakami, ale też uczy się o nie dbać - z wielką ochotą nosi jedzenie i dokarmia. A ostatnio nawet degustowała z kotem jego sucha karmę :-)
Noi zupełnie na koniec
- Dynia Terminator!!!!!!!!!!!!
... sprytnie uzbrojona w siatkę, albo chciała prysnąc z działki :-)
Pozdrawiam bardzo ciepło i jesiennie!
Iwona
NARESZCIE :))) az mi sie buzia usmiechnela.
OdpowiedzUsuńOdpisalam na moim blogu bo czekalam na nowy wpis. A oto moj odpis "Iwonko, jak tylko cos masz to dawaj - otwarta jestem na naturalne. Ja tez mam pare i sa skuteczne pewno dlatego synek nie chorowala az tak dlugo i ciezko (no moze jeden dzien byl dosc ciezki). najgorsze te wirusy :( Uciekam na Twoj blog bo az jestem ciekawa. Duze buziaki sle PA :)"
ALez PIEKNIE u CIEBIE a Twoja maluska taka sliczniutka jak cukierek,sliczna masz malenka, w kasztanach sobie poplywa super :)
KOtek? SLICZNY a my tak myslelismy o kotku bo to przytulanki ale chyba nie lubialabym jak by mi w domu po meblach skakal. Wychowalam sie w domu z psami nie bylo kotkow. Sliczny ten kotek. Masz fajnie bo siedzi na dworze a u nas musialby w domu tylko.
Korale szydelkowe udaly Ci sie SUPER!!! a ta dynia ... what?!!! jak to uroslo, co to?
Pozdrawiam cieplutenko i duza buzke sle PA
Dynia chyba się przeliczyła z ta ucieczką :))))
OdpowiedzUsuńKoraliki , fajny pomysł, dekorują i ocieplają szyję:))
A jesiennej słoty już się boję , bo mój wnusio też będzie dom roznosił:)
Ciekawy pomysł na ciepłe korale, kot jakby rodzony brat mojej Lili ,może równie zabawny jak i ona.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi już Fifi zostanie:))))))..tak taka zwierzynka dla dziecka to cudna nauka obowiązkowości i odpowiedzialności:))...a kasztanowe morze cudne:)))...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda Twój naszyjnik! No tak, moje dzieci jeszcze na szczęście nie załapały że już sa kasztany i żołędzie, ale juz czekam, kiedy to odkryją...Zdążyłam powywalać z domu wszystkie kamienie, a zaraz sie wszystko zacznie na nowo... A zwierzaków to już troche macie - kotek, pieserk i kury, masz cos jeszcze? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWiesz co?? Te kasztany to jednak maja sporo zastosowań.Do pewnego czasu to u nas jeszcze leżakowały pod łóżkami jako odpromienniki.A jak się potem pięknie kurzyły:)Twoja córeczka ma teraz dużo radości z nowym domownikiem:)\
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
No to super, że jest was więcej :-)
OdpowiedzUsuńA korale wyglądają obłędnie.
Pozdrawiam ciepło
cudownie u Was, tak ciepło i przytulnie. fajnie, że Marcelinka ma nowego kompana do zabaw. oby tylko jej nie podrapał.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł na korale :)
pozdrawiam gorąco!
Super otulająca biżuteria. Ile metrów tego łańcuszka trzeba udziergać? Kasztany, żołędzie, liście, muszelki i inne skarby zawsze znajdą zastosowanie w zabawie z dziećmi. Marcelka cud dziewczynka:) Pozdrawiam dzięki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńSuper kasztanowa zabawa a jak się dziecku znudzi to zawsze można wianek z nich zrobić - korale fajne zimą mogą zastąpić szalik :) ewa
OdpowiedzUsuńAle słodziak wśród tych kasztanów! Już sobie wyobrażam, jak z moją córcią będziemy się tak bawić i jak będziemy robić ludziki kasztanowo-żołędziowo-szyszkowe :) Będzie super! Łańcuszkowe korale wyszły Ci genialnie! Z pewnością zciągnę pomysł i sobie takie wydziergam, bo bardzo mi się podobają. Kociak super - towarzysz w sam raz na jesień. No i ta dyńka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na ciuszkową wyprzedaż!
Świetne korale sobie wydziergałaś :-) na pewno będą przyciągać spojrzenia!
OdpowiedzUsuńa kasztany jak widać na załączonych obrazkach można wykorzystywać na wiele sposobów:-))))
Pozdrawiam ciepluteńko:)
Jak ja ci zazdroszczę tego morza kasztanów na podłodze ;-) i że Twoje dziecko w nich pływać może .. u nas kasztany niby gdzieś są.. ale gdzie to ja nie wiem.. od lat nie widziałam kasztana.. :-(
OdpowiedzUsuńkorale baaardzo pomysłowe! :-) a dynia to już mnie poraziła swoim pomysłem pryśnięcia z działki ;-))) No nie do wiary! :-) Pozdrawiam :-)
kasztany w ruch, włóczka w ruch i się dzieje:) Wspaniałe jesienne wieczory się zapowiadają:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńmoja tez ostatnio kasztanami się bawi ... cudne zdjęcia i naszyjnik sliczniuteńki pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńU mnie też kasztany królują - fajna zabawa:)
OdpowiedzUsuńOch, kasztany, do tej pory uwielbiam je jako formę jesiennej dekoracji, a swego czasu w dzieciństwie były nieodłącznym elementem zabaw jesiennych - frajda zbierania, a następnie tworzenia z nich oraz żołędzi i zapałek wszelakich figurek.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą podobno wyciszają. Moja mama kazała mi trzymać cały koszyk corocznych kasztanów za łóżkiem. Nie żebym była nieposkromiona :)
Co do 'korali' - świetny pomysł, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, ale efekt zaskakujący :)
Pozdrowionka!
Biżuteria szydełkowa jest wspaniała. A zdjęcie Twojej córci z kasztanami przywołało wspomnienia, kiedy moje dzieci tak się bawiły. Teraz są już duże, ale dobrze wspominamy różne zabawy; m.in. z kubeczków po jogurtach, które zostawiałam, budowaliśmy wieże, ścianki, mostki. Doskonałe zajęcie na deszczowe dni, zero kosztów, a dodatkowo zabawa rozwijająca wyobraźnię i ćwicząca koordynację. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBiżuteria świetna i dwufunkcyjna,może też być szalikiem:)Skarby jesieni są zawsze wyczekiwane przez dzieci,a zabawa z nimi to już prawdziwe pole do popisu.Kociak przytulaśny.Pozdrawiam i życzę wypoczynku.
OdpowiedzUsuńSuper korále ,doplněk na podzim opravdu bezvadný,krásná práce,Tvoje dcerka a kaštany to jsou krásné fotky,krásná zábava!!!Dýně chce jít do světa to je hezké!!!Přeji krásný a slunečný podzim ze srdce Daja!
OdpowiedzUsuńPiękny naszyjnik wydziergałaś :)))
OdpowiedzUsuńŚliczna ta dziewczynka w kasztanach...
OdpowiedzUsuńFajny ten koralowy ocieplacz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSwietne korale,
OdpowiedzUsuńKasztanowa panienka wygląda niezwykle uroczo!
Fajny ten Wasz nowy domownik.
Ja, jako miłosniczka wszelkich czterech łap, również uważam, ze zwierzak uczy dzieci odpowiedzialnosci, opiekuńczości i miłości.
Pozdrawiam