Minął miesiąc mojego bytowania w wirtualnym świecie. Nie jest to takie trudne, choć ciągle jeszcze czuję się zielona, np. jeśli chodzi o dodawanie gadżetów do bloga. Co chwila coś mi znika i pojawia się :-)
Ale , może z czasem to opanuje, w końcu uczymy sie przez całe życie.
Ostatnio mam trochę mniej czasu, bo juz wróciłam do dwóch z trzech moich prac zawodowych, ale nie umiem sobie odmówić dłubaniny i siedzę po nocach. A kiedy kładę się spać, to często bywa tak, że moja Marcelka właśnie się budzi.
Z likwidowanej restauracji, o której pisałam ostatnio kupiłam jeszcze serwetniki i filiżanki. Serwetniki przerobiłam. Został jeszcze jeden w oczekiwaniu na wenę.
A filiżanki narazie zostają w stylu "Rozmowy kontrolowane" tudzież "Miś".
Jestem sentymentalna :-)
Zrobiłam też drobną biżuterię na zimę, której brak. Sweterkowe tj. robione na drutach branzoletki, ozdobione koralikami i filcem. Pomysł ściągnęłam od jakiejś projektantki zobaczonej w TV.
Ale , może z czasem to opanuje, w końcu uczymy sie przez całe życie.
Ostatnio mam trochę mniej czasu, bo juz wróciłam do dwóch z trzech moich prac zawodowych, ale nie umiem sobie odmówić dłubaniny i siedzę po nocach. A kiedy kładę się spać, to często bywa tak, że moja Marcelka właśnie się budzi.
Z likwidowanej restauracji, o której pisałam ostatnio kupiłam jeszcze serwetniki i filiżanki. Serwetniki przerobiłam. Został jeszcze jeden w oczekiwaniu na wenę.
A filiżanki narazie zostają w stylu "Rozmowy kontrolowane" tudzież "Miś".
Jestem sentymentalna :-)
Zrobiłam też drobną biżuterię na zimę, której brak. Sweterkowe tj. robione na drutach branzoletki, ozdobione koralikami i filcem. Pomysł ściągnęłam od jakiejś projektantki zobaczonej w TV.
Ta powierzchnia w kwiatki, na której leżą branzoletki, to fragment krzesła, które pomalowałam jakiś czas temu.
Moja Marcelka, już teraz lubi przebywać w kuchni, (mam nadzieję, że jej to zostanie) więc trochę kucharzymy. Ostatnio na śniadanie robiłyśmy energetyczne placuszki otrębowe.
Przepis od mojego byłego trenera samoobrony dla kobiet :-)
Placuszki otrębowe albo fittness.
- 1 jabłko
- 1-2 jajka
- otręby ( ja mieszam żytnie i pszenne)
- rodzynki
- szczypta cynamonu
- trochę mleka
- olej do smażenia
Jabłko ścieramy na tartce i dodajemy pozostałe składniki ( otręby w takich proporcjach, żeby powstało ciasto trochę gęściejsze jak na racuchy), mieszamy i smażymy małe placuszki na oleju.
Może nie wygladają zbyt atrakcyjnie, ale wierzcie mi są bardzo smaczne. Ja jadam je z konfiturą z wiśni.
Smacznego!
Pozdrawiam ciepło!
p.s. ciągle czekam na mojego Benka. Tęsknię i szukam ale jego wciąż nie ma :-(
Iwona
Fajny pomysł na zimowe bransoletki. A placuszki wypróbuję, bo z pewnością są smaczne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Benek nie powrócił.
Pozdrawiam Was dziewczyny
placuszki wyglądają bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńkiedy Ty śpisz kobieto?
czekamy i wypatrujemy Benka.
pozdrowienia od piszczącej Emilii :)
Kochane, dziekuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńCiągle czekam na Benka i trochę tracę nadzieję, ale w moim życiu zdarzało się tyle cudów (Marcelka jest jednym z nich), że może jeszcze nie wyczerpałam limitu.
Rzeczywiście mało śpię, trochę mi szkoda czasu a trochę już się przyzwyczaiłam.
Pozdrawiam gorąco!
Dziękuję u nas też zaczął padać śnieg, czasami gradem zacina.Pozdrawiam.papa
OdpowiedzUsuń